Ksi?dz Jasi?ski o sprzeda?y #169; fawleycourt Ksi?dz Jasi?ski o sprzeda?y © fawleycourt
Aktualnie jesteś: 
fawleycourt Prasa o sprzeda?y Fawley Court Ksi?dz Jasi?ski o sprzeda?y

Ksi?dz Jasi?ski o sprzeda?y


e-mail: savefawley@hotmail.com 





?ród?o: www.nowyczas.co.uk

June 10, 2009

Po co nam dziedzictwo narodowe?






Informacja o planach sprzeda?y Fawley Court wzbudza?a emocje, a sama sprzeda?, ju? dokonana, takich emocji nie wzbudza. Emocje bra?y si? z bezradno?ci, co z tym obiektem zrobi?. Wi?c jak obiektu ju? nie ma, nie ma te? bezradno?ci i zwi?zanych z tym emocji. Taki wywód przedstawi? ksi?dz Wojciech Jasi?ski, prze?o?ony Fawley Court. Nie wiedzia?em, ?e ksi??a s? te? specjalistami od emocji.
Od duchowo?ci tak, teologii - jak najbardziej, ale emocje… Zawsze my?la?em, ?e nauka zajmuj?ca si? emocjami to ?wiecki wymys?, nawet szata?ski, który to, co nadprzyrodzone sprowadza do zewn?trznych zachowa? cz?owieka. Przyczyna i skutek, chemia i geny - tylko to si? liczy, a wnioski s? naukowo udowodnione.

Cyniczne wypowiedzi ksi?dza Jasi?skiego, wzorowane na twardych regu?ach interesu, lekcewa?? drugiego cz?owieka, któremu, jak sam twierdzi, chce s?u?y?.

Cz?sto s?ysz? - ksi??a s? te? lud?mi i ulegaj? ludzkiej u?omno?ci. Nie sposób temu zaprzecza?, niemniej jednak to w?a?nie ksi?dz z racji swojego powo?ania powinien unika? ludzkich s?abo?ci, lekcewa?enia wiernych, czyli cz?owieka, czyli chrze?cija?skiego przes?ania.

Czym innym, jak nie grzechem arogancji jest stwierdzenie: „To by?o dla mnie znamienne, ?e od, powiedzmy, wakacji nie pojawia?y si? ?adne artyku?y w gazetach. Nie mia?em ?adnych telefonów, ?adnych emaili, ?adnych rozmów, które by?yby jako? tam oskar?aj?ce nas. My?l?, ?e te? emocje si? nieco wyciszy?y.”

Otó?, prosz? ksi?dza, by?y protesty, by?y propozycje i pro?by, ?eby dla dobra sprawy nag?o?nienie medialne wyciszy?. Czy ksi?dz o tych negocjacjach nie by? informowany, nie uczestniczy? w nich, nic o tym nie wiedzia??

Ksi?dz Jasi?ski w swojej wypowiedzi podkre?la zalety konsekwentnego dzia?ania, które by?o na tyle konsekwentne, ?e od samego pocz?tku ignorowa?o dobr? wol? wiernych, którzy s?usznie, z racji sk?adanych przez lata ofiar, czuj? si? wspó?w?a?cicielami o?rodka. Zwyci??y?a determinacja ksi??y Marianów, równie wielka,, jak determinacja za?o?yciela Fawley Court ksi?dza Jarz?bowskiego, z t? tylko ró?nic?, ?e pierwsi sprzedali to, co on za?o?y? wbrew wszystkim przeciwno?ciom losu i z pomoc? wiernych.

Co stanie si? z grobem ks. Jarz?bowskiego na cmentarzu przy ko?ciele ?w. Anny w Fawley Court i szcz?tkami innych zmar?ych tam spoczywaj?cymi? Co si? stanie z samym ko?cio?em? Jakie warunki, je?li w ogóle, postawili ksi??a Marianie w akcie sprzeda?y? Za ile sprzedano obiekt wyceniany pocz?tkowo na ponad 20 mln funtów? Kto jest nowym w?a?cicielem? Dlaczego nie ma odpowiedzi na tak wa?ne pytania? Kupuj?cy zastrzeg? sobie zachowanie tajemnicy transakcji, na co Marianie si? zgodzili? W zwyk?ych umowach biznesowych stosuje si? takie praktyki, ale sprzeda? Fawley Court by?a czym? wi?cej ni? sprzeda?? atrakcyjnej wiejskiej posiad?o?ci. Te pytania powinien równie? zna? nabywaj?cy. Czy ksi??a Marianie czekaj? z odpowiedzi? na te pytania a? emocje opadn??

Jest to kolejna gra na zw?ok?, bo wszystko w ko?cu przycichnie, zastygnie… w symbolu, a my Marianie pozostaniemy, i nawet najwi?ksi nasi przeciwnicy w chwili ostatecznej b?d? nas potrzebowa?.

Grzegorz Ma?kiewicz






Ksi?dz Jasi?ski o sprzeda?y Fawley Court

Ksi?dz Wojciech Jasi?ski. Fot. Anna R?czkowska
Autor: Anna R?czkowska i Piotr Dobroniak






OFICJALNE POTWIERDZENIE:
- Tak, mog? oficjalnie potwierdzi?, ?e w po?owie grudnia ubieg?ego roku Fawley Court zosta? sprzedany po do?? d?ugich negocjacjach, bo trwa?o to od kwietnia. Od momentu wystawienia posiad?o?ci na sprzeda? by? to czas o?miu miesi?cy.

W tym czasie nie pojawi?y si? niestety ?adne konkretne i powa?ne, godne rozwa?enia propozycje ze strony Polonii, wi?c posiad?o?? zosta?a sprzedana na rynku nieruchomo?ci. Niemniej jednak do ko?ca tego roku pozostajemy w Fawley Court, gdzie b?dziemy starali si? w miar? normalnie funkcjonowa?, przyjmowa? go?ci przyje?d?aj?cych tutaj, chc?cych skorzysta? z o?rodka, czy te? ró?ne grupy, które chcia?yby skorzysta? z naszych pomieszcze?. Ten czas te? pozwoli nam spokojnie przygotowa? si? na spakowanie wszystkich rzeczy i przeniesienie cz??ci naszej dzia?alno?ci do Londynu, na Ealing.

POZOSTANIE SYMBOL:
- Ja rozumiem, ?e to miejsce jako symbol dla Polonii jest wa?ne. Jest zwi?zane z histori?, szczególnie emigracji powojennej, która tutaj przyjecha?a i st?d - my?l? - ?e te emocje si? bior?. Natomiast faktycznie jest to symbol, który [funkcjonuje] na zasadzie pomnika, bo naprawd? to miejsce nie jest wykorzystywane przez ludzi. Rozumiem, ?e te? nie ma takiej potrzeby. Nie mieli?my przez te lata grup polskich cz?sto tu przyje?d?aj?cych. My?l?, ?e emocje bior? si? te? z pewnej niemocy, ?e ludzie sami nie wiedz?, po co im to miejsce jest potrzebne. Jako symbol, jako pewien znak? Wi?c jako symbol w historii pozostanie. Jest wiele miejsc utraconych przez Polaków na przestrzeni dziejów. Gdzie? tam we Francji, w Pary?u, w ogóle na ?wiecie i one symbolem pozostaj?, symbolem pewnej obecno?ci, znaku, ?e w tym miejscu mieszka? Cyprian Kamil Norwid czy Adam Mickiewicz. Te miejsca ju? nie s? polskie. Siedziba rz?du emigracyjnego, tutaj w Londynie, zosta?a sprzedana, co nie znaczy, ?e to miejsce, gdzie rz?d by?, nie jest pewnym symbolem obecno?ci rz?du emigracyjnego w Londynie.

BRAK SKRUPÓ?ÓW:
- To by?o dla mnie znamienne, ?e od, powiedzmy, wakacji nie pojawia?y si? ?adne artyku?y w gazetach. Nie mia?em ?adnych telefonów, ?adnych emaili, ?adnych rozmów, które by?yby jako? tam oskar?aj?ce nas. My?l?, ?e te? emocje si? nieco wyciszy?y. Wa?ne jest to, ?e je?li si? podejmuje pewn? decyzj?, która dla nas i przez nas zosta?a naprawd? bardzo dobrze rozeznana, to potrzeba konsekwencji w jej realizacji. I my w tym byli?my konsekwentni.

Pewnie, ?e ludzie tutaj b?d? si? ze mn? nie zgadza?. Ja to rozumiem i przyjmuj?, natomiast stara?em si? w tych wszelkich artyku?ach, które pisa?em czy wywiadach, których udziela?em jeszcze w czasie sprzeda?y posiad?o?ci, wyja?nia? na podstawie dokumentów, jak sprawa finansów wygl?da?a. Mam t? ?wiadomo??, ?e przez dwadzie?cia kilka ostatnich lat, czyli od momentu zamkni?cia szko?y, a nawet i wcze?niej - szko?a zosta?a zamkni?ta z tego powodu, ?e zarówno nie by?o ju? finansów jak i ch?tnych polskich uczniów - czyli od pocz?tku lat 80., ta posiad?o?? by?a przez nas utrzymywana, poprzez nasz? prac?, poprzez prowadzenie tego o?rodka. Jestem tutaj prze?o?onym od o?miu lat i naprawd? przez te osiem lat nie do?wiadczy?em ?adnej pomocy, która by?aby bezinteresowna, ?e kto? przyszed? i da? znaczn? ofiar? na to, ?eby ten o?rodek móg? funkcjonowa?. Je?li takiej pomocy do?wiadczy?em w kilku przypadkach, to akurat od Anglików, a nie od moich rodaków.

Wys?uchali:
Anna R?czkowska
Piotr Dobroniak
[?ródtytu?y pochodz?





?ród?o: www.magazyn.goniec.com
nr.22 12 czerwca 2009



Fawley Court b?dzie sprzedany, nie ma od tej decyzji odwrotu – mówi w rozmowie z „Go?cem”, ks. Wojciech Jasi?ski, delegat Polskiego Prowincja?a na UK, prze?o?ony Domu Zakonnego w Fawley Court.

Po podj?tej przez ?rodowiska polonijne ostatniej próbie sk?onienia zakonu marianów do rezygnacji ze sprzeda?y o?rodka, konflikt wokó? „serca polsko?ci w Wielkiej Brytanii” od?y? na nowo. W niedziel? dwa tygodnie temu ponad 1000 osób przyjecha?o do Fawley Court, by modli? si? o zmian? decyzji ksi??y. Polonia od chwili rozpocz?cia negocjacji w sprawie sprzeda?y nieruchomo?ci podnosi, ?e ma prawo wspó?decydowa? o jej przysz?o?ci.

Zgromadzenie Ksi??y Marianów twierdzi, ?e fundusze na kupno posiad?o?ci Fawley Court pochodzi?y od zakonu. Polonia jest zgo?a innego zdania. Emigranci upieraj? si?, ?e to oni wspó?finansowali ten zakup. Mo?na to jako? wyt?umaczy??
Ks. Wojciech Jasi?ski: Mamy ?wiadomo?? tego, ?e na cz??? ziemi faktycznie by?a robiona zbiórka przez tak zwany Komitet Dora?nej Pomocy Gimnazjum Ksi??y Marianów Fawley Court. Ten komitet zebra? 3200 funtów. Wzi?li kredyt i pó?niej go sp?acali. Zgromadzenie ju? mia?o wtedy jeden kredyt hipoteczny na 5000 funtów – zaci?gni?ty w Temperance Building Society, a przeznaczony na zakup g?ównego budynku i 27 akrów ziemi za 10750 funtów. Potem ziemia ta zosta?a przekazana Zgromadzeniu Ksi??y Marianów bez ?adnych zobowi?za?, i? w momencie sprzeda?y pieni?dze maj? zosta? komukolwiek zwrócone. Niemniej jednak od pocz?tku mówili?my, ?e cz??? funduszy ze sprzeda?y udnej sytuacji mog?yby zadzwoni?, przyj??, uzyska? pomoc i wsparcie. Tam ?atwiej nam b?dzie wej?? w kontakt z angielskimi organizacjami pro life.

Zysk pochodz?cy ze sprzeda?y Fawley Court zasili sanktuarium w Licheniu?
Nie ma takiej potrzeby. Liche? finansuje teraz wiele dzie? prowadzonych przez Zgromadzenie. Oczywi?cie nie ma takich ?rodków, ?eby utrzymywa? to miejsce. A nawet gdyby?my je mieli, to nie rozumiemy, dlaczego mieliby?my ?adowa? pieni?dze w budynki, je?li misja duszpasterska tego miejsca tak naprawd? si? zako?czy?a.

Kiedy? misj? Fawley Court by?a edukacja m?odego pokolenia. Teraz, kiedy w Anglii jest tyle ma?ych Polaków, nie ma ju? takiej potrzeby?
Na pewno bardzo wa?na jest edukacja m?odego pokolenia Polaków, ale Fawley Court na prowadzenie prywatnej polskiej szko?y po prostu si? nie nadaje. My?l? te?, ?e prywatna, droga szko?a nie jest potrzebna. Warto zreszt? przyjrze? si? chodów pochodzi od grup, które w ogóle nie s? zwi?zane z chrze?cija?stwem czy polsko?ci?.

Pojawi?o si? kilka ofert kupna Fawley Court. Chodzi mi g?ownie o dwie z nich. Pierwsza opiewaj?ca na 22 mln funtów, a druga o 14 mln ni?sza, któr? z?o?y?a Polska Misja Katolicka w Anglii i Walii. Czy zakon przyj?? t? pierwsz? propozycj?, dlatego ?e by?a korzystniejsza pod wzgl?dem finansowym, mimo ?e posiad?o?? mia?a szans? pozosta? w polskich r?kach i dalej pe?ni? rol? o?rodka polonijnego?
Przede wszystkim nie mog? potwierdzi? ?adnych kwot, które pani wymienia. Przez prawie dwa lata prowadzili?my negocjacje z Polsk? Misj? Katolick?, któr? ju? w 2006 roku poinformowali?my o zamiarze opuszczenia Fawley Court i sprzeda?y posiad?o?ci. Ksi?dz Rektor poprosi? nas wówczas o rok czasu na przeprowadzenie konsultacji ze ?rodowiskiem polonijnym i zebranie funduszy. Zaproponowali?my nasze warunki, ale PMK je odrzuci?a. Tak niskiej oferty nie mogli?my przyj??. Poza tym nie przedstawiono nam ?adnego pomys?u na skuteczne i realistyczne finansowo wykorzystanie Fawley Court dla celów duszpasterskich. Jest prawo ko?cielne i jest prawo cywilne, którym te? si? pos?ugujemy. PMK wiedzia?a, ?e w Ko?ciele obowi?zuj? zasady reguluj?ce sprzeda? w?asno?ci ko?cielnej.

Kto jest tym drugim inwestorem?
Brytyjska firma, ale nie mog? zdradzi? jej nazwy.

Zapytam w imieniu protestuj?cych. Czy s? szanse, ?eby Fawley Court nie zosta? sprzedany?
Nie ma ?adnych szans. Ja rozumiem, ?e ludziom jest to trudno przyj??, ale w prawie angielskim jest tak, ?e je?li kontrakty s? wymienione, to zosta? dokonany akt sprzeda?y. Z du?ym smutkiem patrz? na t? akcje, któr? nam zorganizowano. Ja nie mam nic przeciwko temu, ?e przyjecha?o tysi?c osób, ale jakby?my ich mieli w ka?d? niedziel?, gdyby ten o?rodek ?y?, to by?my w ogóle nie stawali przed takim wyborem. My tego nie robimy dla pieni?dzy, ale oczywi?cie musimy by? racjonalni. Wiem, ?e ludzi b?dzie gorszy?o to, co mówi?, ale dla mnie wa?ne jest te? poczucie odpowiedzialno?ci za Ko?ció? i jego sprawy finansowe.

Kontrowersje w?ród Polonii budzi te? kwestia dekonsekracji ko?cio?a ?w. Anny stoj?cego na terenie posiad?o?ci, który po?wi?ci? Karol Wojty?a.
To znów nieprawda. Ko?ció? by? konsekrowany przez miejscowego biskupa Charlesa Granta, ordynariusza diecezji Northampton w dniu 6 maja 1973 roku. Nie wiem, sk?d ludzie wzi?li ten pomys? z Karolem Wojty??. By? mo?e on po?wi?ci? jak?? ziemi? czy gdzie? tam z Krakowa zrobi? znak krzy?a. Dekonsekracja jest trudnym momentem tak?e dla nas. Jest w prawie kanonicznym taki kanon mówi?cy o tym, ?e je?li jest taka potrzeba, biskup mo?e podj?? decyzj? o przeznaczeniu ko?cio?a do celów ?wieckich. Dokonali?my rozeznania woli Bo?ej i podj?li?my s?uszn? decyzj?, cho? jest ona trudna








Autor: Grzegorz Ma?kiewicz
Niedziela, 10 Czerwca 2009
?ród?o: www.nowyczas.co.uk


Po co nam dziedzictwo narodowe ?

Nie trzeba zagl?da? do s?ownika. Ka?dy chyba poprawnie odpowie, co to takiego, to dziedzictwo narodowe. Zbyt d?ugo Polacy walczyli o jego zachowanie, o przekazanie go nast?pnym pokoleniom. A jednak coraz cz??ciej mo?na odnie?? wra?enie, ?e chocia? mówimy tym samym j?zykiem, u?ywamy tych samych s?ów, to albo s?owa pozostaj? puste, albo nabieraj? innych zupe?nie znacze?.
Dziedzictwo ust?puje potrzebom bie??cym, bywa, ?e staje si? politycznym frazesem, a coraz cz??ciej o naszym narodowym dziedzictwie przypominaj? nam cudzoziemcy.

Tak by?o w Pary?u, gdzie by?em tu? przed uroczysto?ciami Zielonych ?wi?tek w Fawley Court. Upalna pogoda w tym wspania?ym mie?cie zmusi?a mnie do wybrania opcji typowo turystycznej. Jedynym wyj?ciem, ?eby si? do ko?ca nie ugotowa? w miejskim skwarze by? turystyczny rejs po Sekwanie. Lewy i prawy brzeg wype?niony francuskim dziedzictwem. Pa?ace, muzea, historia. Nie ma wolnego miejsca, jakby kilkadziesi?t pokole? dzia?a?o w ?cis?ym porozumieniu na przestrzeni czasu. Wielowiekowy dorobek zgromadzony wzd?u? brzegów Sekwany. Katedra Notre-Dame, Luwr, most zbudowany z kamienia zniszczonej Bastylii, wie?a Eiffela, stary dworzec zamieniony na Musée d’Orsey. W tej wyliczance nie zabrak?o Hotelu Lambert. S?ynnego – jak doda?a m?oda studentka-przewodniczka. W XIX wieku zbiera?y si? w nim intelektualne elity Pary?a, a gospodarzami byli Polacy, w?a?cicielem ksi??? Adam Czartoryski.

Ka?dy Polak uczy? si? o tym w szkole. Wielka Emigracja. Ale zanim sta?a si? wielk?, zaczyna?a podobnie jak ka?da, o czym ksi??ki mówi? niewiele.

O Hotelu Lambert, o tym, ?e jest na sprzeda? podobno dowiedzia? si? Fryderyk Chopin od francuskiego malarza Eugène Delacroix. Mo?e pili kaw? na Wyspie ?w. Ludwika i Delacroix wiedz?c, ?e Polacy szukaj? jakiego? miejsca, gdzie mogliby si? spotyka? przedstawi? mo?liwo?? kupienia podupad?ego troch? pa?acu w?a?nie na tej ma?ej wysepce s?siaduj?cej z wi?ksz?, na której stoi Notre Dame. Fryderyk Chopin przekaza? wiadomo?? ksi?ciu Czartoryskiemu, który zakupi? pa?ac w 1843 roku. Taki by? pocz?tek polskiej historii zwi?zanej z Hotelem Lambert. Jego salony przez ponad 100 lat go?ci?y polityków, intelektualistów i artystów. To w nim odbywa?y si? patriotyczne bale otwierane polonezem specjalnie na t? okazj? napisanym przez Fryderyka Chopina. Hotel Lambert sta? si? najwa?niejszym salonem Pary?a. Powsta?a w nim te? szko?a i Biblioteka Polska. Pozosta? w?asno?ci? rodziny Czartoryskich do 1975 roku. Podobno spadkobiercy zaproponowali kupno pa?acu w?adzom PRL, a poniewa? komuni?ci przyzwyczajeni byli raczej do zabierania arystokratom ich posiad?o?ci ni? kupowania od nich, mo?liwo?? zachowania dla przysz?ych pokole? tego tak wa?nego dla polskiej historii miejsca nie spotka?a si? z zainteresowaniem krajowych w?adz. Pa?ac kupi? baron Guy de Rottshild.

Kolejn? okazj? zmarnowali?my dwa lata temu. Wprawdzie ówczesny minister kultury Micha? Ujazdowski wyja?nia?, ?e zwróci? si? do barona z propozycj? kupna pa?acu, ale by?o ju? za pó?no. A jak by?o? Pa?ac za 100 mln dolarów kupi? emir Kataru.

Nowy w?a?ciciel postanowi? pa?ac przebudowa?, radykalnie ingeruj?c w jego siedemnastowieczn? architektur?. Pojawi?y si? g?osy protestów ze strony historyków. W internecie mo?na podpisa? petycj? – na stronach francuskich i angielskich, ale nie polskich (!). Co ciekawe, przy okazji sk?adania petycji, na tych stronach w?a?nie mo?na poczyta? o naszym dziedzictwie. Dowiedzie? si? czego? o naszej historii od cudzoziemców. Polskie media zajmuj? si? kolejn? ods?on? pojedynku premier-prezydent.

I znowu co? nam nie wysz?o, i nawet tego nie zauwa?amy. Czy mo?na sobie wyobrazi? lepsze miejsce na promocj? Polski w zjednoczonej Europie, kiedy ambasady RP straci?y swoje znaczenie polityczne?

Po takim do?wiadczeniu z tym wi?kszym zdumieniem przeczyta?em po powrocie do Londynu og?oszenie ksi??y Marianów w „Dzienniku Polskim i Dzienniku ?o?nierza”: Ponownie informujemy, ?e posiad?o?? Fawley Court zosta?a sprzedana na prze?omie 2008/2009 roku, st?d nie planowali?my w tym roku organizowania Uroczysto?ci Zes?ania Ducha ?wi?tego. (…)

W zwi?zku z pojawiaj?cymi si? w ostatnich dniach ulotkami i zaproszeniami do Fawley Court na Msz? ?w. w Zielone ?wi?tki, uprzejmie informujemy, ?e ich tre?? nie by?a z nami uzgadniana, ani nawet nam przedstawiona. Pojemno?? ko?cio?a ?w. Anny jest ograniczona, a na profesjonalne zorganizowanie i zabezpieczenie Mszy ?w. polowej jest ju? za pó?no. Dlatego te? zach?camy wszystkich do wzi?cia udzia?u w Uroczysto?ci Zes?ania Ducha ?wi?tego we w?asnych ko?cio?ach parafialnych.

By?a to jedyna informacja podana w tej gazecie – o ulotkach Komitetu Obrony Dziedzictwa Narodowego Fawley Court informuj?cych o mszy ?w. w ko?ciele ?w. Anny jej czytelnicy dowiedzieli si? z komunikatu ksi??y Marianów.

Mimo wszystko jedziemy na msz?, troch? jak intruzi, wierni, którzy s? niepotrzebnym obci??eniem dla ksi??y. Czy dlatego od kilku lat nie by?o ?adnej informacji o istnieniu Fawley Court w Polskim Informatorze? Czy by?a to metoda na udowodnienie sobie i innym, ?e Fawley Court jest ju? niepotrzebny Polakom. By? potrzebny, kiedy Polaków na Wyspach by?o oko?o 150 tys. przesta? by? potrzebny, kiedy jest nas ponad milion? Frekwencja w ko?cio?ach parafialnych nie ?wiadczy o tym, ?e m?ode pokolenie sta?o si? niewierz?ce.Ksi??a Marianie, tak jak zapowiedzieli w komunikacie, byli nieprzygotowani. System nag?a?niaj?cy nie dzia?a, nikt jednak nie odchodzi. W?ród zgromadzonych du?o m?odych ludzi, przyjecha?y te? ca?e rodziny, sporo ma?ych dzieci. Wszyscy w skupieniu uczestnicz? we mszy ?w., zak?ócanej jedynie charcz?cym g?o?nikiem. Z kazania te? niewiele dociera na zewn?trz. Jest mowa o decyzjach, z?ych decyzjach i ludzkiej u?omno?ci. – Módlmy si? za tych, którzy takie decyzje musz? podejmowa? – apeluje ksi?dz.

Msza ?w. i modlitwy sko?czy?y si?. Wierni pozostali sami. Okaza?y pa?ac zaprojeketowany przez Christophera Wrena straszy? oczodo?ami szczelnie pozamykanych okien. Ksi??a wycofali si? do wych?odzonych salonów. Nikt jednak nie wraca? do domu i przesta?o dokucza? poczucie bycia intruzem. Rozpocz??a si? majówka.

Jak zawsze od lat 50. nale?a?o pozosta? na tradycyjnym pikniku, do czego równie? zaprasza?a pi?kna, s?oneczna pogoda. Wydawa?o si?, ?e wszyscy s? na t? okoliczno?? dobrze przygotowani. Tworz? si? mniejsze i wi?ksze grupy. Prowiant dobrze zabezpieczony w?druje na prowizoryczne sto?y. Na improwizowanych grilach sma?y si? polska kie?basa. Swojsko i rado?nie. Ludzie spaceruj?, graj? w pi?k?, podziwiaj?Tamiz?, robi? zdj?cia. Mo?e to ju? ostatni raz?

O mniej zaradnych zadba? osobi?cie pan W?adys?aw Mleczko – w?a?ciciel sieci sklepów spo?ywczych. Przed jego stoiskiem (jedynym) przez ca?y dzie? ustawia?a si? d?u?sza lub krótsza kolejka – na brak klientów nie narzeka?.

Swoje stoisko i stosowny baner ma tak?e Komitet Obrony Fawley Court. Do podpisania deklaracji cz?onkowskiej nie trzeba ludzi namawia?, przybywaj? kolejne kartki z nazwiskami i adresami. Zdaniem Komitetu nie wszystko stracone. Nie zosta? jeszcze podpisany akt sprzeda?y, tzw. complition. Chocia? dotychczasowe rozmowy do niczego nie doprowadzi?y, jest nadal nadzieja na kompromis, na zachowanie Fawley Court w polskich r?kach.


Pani Bronis?awa ?ada od 50 lat przyje?d?a?a do Fawley Court trzy dni przed Zielonymi ?wi?tkami, pracowa?a w kuchni przgotowuj?c posi?ki. Nie chce w to wierzy?, ?e to miejsce nie b?dzie nale?e? ju? do polskiej spo?eczno?ci. Miko?aj z ma?ym Frankiem byli tu po raz pierwszy. Nie móg? wyj?? ze zdumienia, ?e Polacy trac? takie miejsce, Franek nie chcia? wraca? do Londynu.

Przysz?o?? Fawley Court to oczywi?cie temat wiod?cy wszystkich spotka? i rozmów. Zebranym trudno jest pogodzi? si? z decyzj? podj?t? przez ksi??y. Marianie nie akceptuj?, ?e Fawley Court jest w?asno?ci? wspóln?, ca?ego spo?ecze?stwa, nie tylko religijnym, ale i narodowym sanktuarium. Nie przeszkadzaj? im groby za?o?yciela Fawley Court ksi?dza Józefa Jarz?bowskiego i fundatora ko?cio?a ?w. Anny ksi?cia Stanis?awa Radziwi??a. Wydaje si?, ?e wed?ug nich to, co mo?na po?wi?ci?, równie ?atwo jest dekonsekrowa?, a zw?oki przenie??. Czy taka by?a ostatnia wola ksi?dza Jarz?bowskiego? Czy powiedziane by?o, szanuj wol? zmar?ego?

W?a?nie przy grobie ksi?dza Jarz?bowskiego du?a grupa wiernych modli?a si? o jego wsparcie. Najstarsi pami?tali determinacj? i oddanie, z jak? budowa? ten o?rodek. Dla tych Polaków Fawley Court jest cz??ci? ich ?ycia. To tu przyje?d?ali od ponad 50. lat. Modlili si?, wypoczywali. Czy taki dorobek mo?na zdyskontowa?? Nie chc? i nie mog? uwierzy?, ?e do tego dojdzie.

Dzie? dobiega? ko?ca. Magia miejsca zrobi?a swoje, szczególnie teraz takie poczucie wspólnoty jest potrzebne. Ludzie spotykali swoich znajomych i poznawali nowych. Nie spotkali jednak wa?nych dzia?aczy emigracyjnych i przedstawicieli w?adz krajowych. Cho? kilka razy pad?y z t?umu retoryczne pytania – gdzie oni s?, dlaczego ich tu nie ma?

Pi?kny dzie?, mimo to smutny. Na koniec przypomnia?em sobie Pie?? Tadeusza Borowskiego:

Nad nami noc. Gorej? gwiazdy,
d?awi?cy, trupi nieba fiolet.
Zostanie po nas z?om ?elazny
i g?uchy, drwi?cy ?miech pokole?.

Pisa? to cz?owiek zdegradowany w czasach zniszczenia. Nam nic nie
grozi, i na w?asne ?yczenie pozbywamy si? dziedzictwa narodowego. Drwi?cy ?miech pokole? b?dzie sprawiedliw? zap?at?.

Grzegorz Ma?kiewicz

Fot. Adam Wojnicz





Autor: Grzegorz Ma?kiewicz
Niedziela, 5 lipca 2008
?ród?o: www.nowyczas.co.uk


Ostatnia majówka

W niedziel? Zes?ania Ducha ?wi?tego na terenie posiad?o?ci Fawley Court w Henley-on-Thames odby?y si? coroczne obchody Zielonych ?wi?tek. Do miejsca, które od dekad stanowi?o ostoj? polsko?ci w Wielkiej Brytanii, przyby?o w ten upalny majowy dzie? oko?o dwa tysi?ce osób. Wi?kszo?? z nich zupe?nie nie?wiadoma tego, i? by?o to by? mo?e ostatnie takie spotkanie Polonii w miejscu o jak?e wyj?tkowej historii. Marianie zako?cz? sw? misj?, a posiad?o?? w Fawley Court zostanie sprzedana za ponad 22 mln funtów.
fot. Miko?aj Skrzypiec Tradycyjna msza ?wi?ta rozpocz??a si? o jedenastej. Odprawiona zosta?a przez ksi??y Marianów i ks. biskupa Antoniego D?ugosza, który wyg?osi? kazanie. Trwaj?ca kilkana?cie minut mowa ksi?dza biskupa napi?tnowa?a oddalanie si? Europy od Boga oraz zanik warto?ci moralnych u wielu z rz?dz?cych ni? polityków. Tradycje bliskie ka?demu katolikowi powinny by? cz??ci? europejskiej konstytucji, a odwo?anie do Boga powinno znale?? si? w jej preambule - grzmia? z ambony biskup D?ugosz. Niech zst?pi Duch ?wi?ty i odmieni oblicze ziemi, tej ziemi! - wo?a? z o?tarza polowego przed ko?ció?kiem ?w. Anny, cytuj?c s?ynne s?owa Jana Paw?a II.
Pod koniec mszy ?wi?tej g?os zabra? ksi?dz Wojciech Jasi?ski. Podzi?kowa? najpierw najwa?niejszym ze zgromadzonych: go?cie honorowi tego dnia to jedynie przedstawiciele polskich w?adz w Wielkiej Brytanii - ambasador Barbara Tuge-Ereci?ska oraz konsul RP Robert Rusiecki wraz z ma??onk?. Przedstawicieli organizacji emigracyjnych w tym roku zabrak?o. Nie by?o te? ostatniego prezydenta II RP Ryszarda Kaczorowskiego, ani rektora Polskiej Misji Katolickiej ks. Tadeusza Kukli. Wielebny ojciec podzi?kowa? równie? wszystkim innym za przybycie oraz za prac? zaanga?owanym w organizacj? tegorocznych obchodów: pomocnikom maria?skim, siostrom zakonnym, chórzystkom, paniom kucharkom, kwiaciarkom, wolontariuszom. Wszystkim tym, których bezinteresowna pomoc umo?liwi?a celebracj? ?wi?ta.pomocnikom maria?skim, siostrom zakonnym, chórzystkom, paniom kucharkom, kwiaciarkom, wolontariuszom. Wszystkim tym, których bezinteresowna pomoc umo?liwi?a celebracj? ?wi?ta.


Pó? tony bigosu

- Znowu tak ma?o ludzi przyjecha?o - ubolewa? ojciec Wojciech Jasi?ski przemawiaj?c z ambony - a moja mama pó? tony bigosu ugotowa?a! Znowu nie b?dzie komu zje??, tak jak ostatnio! Miejcie wielki apetyt! - zaprasza? do jak najwi?kszego korzystania z przygotowanych posi?ków, bigosu, kie?basek, pieczonych kurczaków, ciastek i innych tradycyjnych polskich przysmaków, dost?pnych w namiotach przed g?ównym wej?ciem do pa?acu. Przypomnia? nast?pnie porz?dek dnia, wydrukowany na ulotkach i wr?czany przy wje?dzie na teren Fawley Court. Poza g?ówn? msz? o godz. 11.30, o 15.00 odbywa?a si? adoracja w ko?ciele, równolegle do spowiedzi ?wi?tej. O godz.15.30 projekcja filmu o beatyfikacji za?o?yciela zakonu Marianów, Stanis?awa Papczy?skiego. O tej samej porze rozpoczyna?o si? te? losowanie nagród loterii apostolatu. O 16.00 ró?aniec, pó?niej kolejne msze ?wi?te. W tym bardzo napi?tym programie dnia znalaz?o si? jeszcze jedno wydarzenie, którego nie by?o na wydrukowanych programach. O 15.00 odb?dzie si? rozmowa o Fawley Court, z ojcem Paw?em Naumowiczem, prowincja?em ksi??y Marianów. - Zainteresowanych t? rozmow? zapraszamy do sali ?w. Faustyny, to ta ostatnia sala za barakami. ?ycz? wszystkim smacznego ! - powiedzia? ojciec Jasi?ski, ko?cz?c nabo?e?stwo w skwarze majowego s?o?ca. I doda?, ?e nie wydrukowano tego punktu programu w ulotkach, bo o takim spokaniu zadecydowano rzekomo w ostatniej chwili, cho? ju? w wywiadzie udzielonym „Nowemu Czasowi, ksi?dz Jasi?ski o takim spotkaniu wspomina?.

Patrzcie co dobrego narobili?cie

Godz. 13.00. Marianie podejmuj? go?ci honorowych na salonach. Przed g?ównym wej?ciem, na dziedzi?cu kto? co? mówi do kamery, kto? si? przys?uchuje. - Tu nie wolno nic filmowa? ani nic nagrywa?! - oznajmia wychodz?c do dwójki dziennikarzy ksi?dz Jasi?ski. - Kto? was tu zaprasza?? Prosz? si? tu nie kr?ci?, nie ma pozwolenia na zdj?cia. Patrzcie, co dobrego ju? narobili?cie - dodaje wskazuj?c na grupk? ludzi zgromadzonych poni?ej pa?acowego tarasu.

Na prawo od stoiska z pami?tkami Radia Maryja, dwa wbite w ziemi? transparenty z napisami Fawley Court jest nasz i Nie oddamy Fawley Court. Obok stolik, na nim jakie? papiery, egzemplarze „Nowego Czasu” z artyku?ami na temat sprzeda?y Fawley Court. Kilka osób dyskutuje z zapami?taniem. Wracaj?cy z mszy ?wi?tej ludzie zwalniaj? kroku, niektórzy podchodz? bli?ej, grupa powoli si? powi?ksza.
Organizatorki protestu, Krystyna Stevenson i Hanna MacCluskey zbieraj? podpisy pod petycj?: sprzeda? Fawley Court musi by? zatrzymana! Chocia? nie wiadomo, co to zmieni, trzeba to zrobi?. Niezra?one panie przekonuj? kolejne osoby. Podczas ca?ego dnia zebrano prawie 600 podpisów, lista wci?? si? powi?ksza. - Najwa?niejsze by?o jednak to, ?e dzi?ki nim wiele osób dowiedzia?o si?, ?e co? si? dzieje - mówi Iwona, która zaledwie drugi raz odwiedzi?a posiad?o??, bo to „fajny piknik”. - Tak nic bym nie wiedzia?a! Ani o sprzeda?y, ani o tym spotkaniu, co ma by? pó?niej. Musz? powiedzie? rodzicom, nie uwierz? ! Sama mo?e przyjd?, zobacz? co mówi? - dodaje.
Starsza kobieta przy namiociku Radia Maryja patrzy z pot?pieniem w oczach.


fot. Miko?aj Skrzypiec

Twoj? wol? przyj?li i j? wype?nili

- Dla wielu to doroczne ?wi?to jest niczym wi?cej ni? piknikiem w sielankowej scenerii. Nie zdaj? sobie sprawy nawet z istnienia Fawley Court na polskiej mapie w Wielkiej Brytanii- twierdzi jedna z pa?, które sp?dzi?y wi?kszo?? swojego ?ycia bywaj?c regularnie w o?rodku. - Jakie oni maj? prawo, by teraz mówi?, ?e to ich i ?e nie oddadz?? To jaka? kpina jest!
Podobnego my?lenia zdaj? si? by? Marianie, którzy zapowiedziane na 15.00 spotkanie zwo?ali, by odpowiedzie? na w?tpliwo?ci: dlaczego, kiedy, komu, ale przede wszystkim: jakim prawem?
Ojciec Pawe? Naumowicz, prowincja? Marianów chce wyja?ni? te kwestie. Do rozgrzanej s?o?cem i nieludzko dusznej sali ?w. Faustyny przybywa coraz wi?cej ludzi. Spotkanie ksi?dz Pawe? rozpoczyna modlitw?: …daj nam Panie odwag? do podejmowania trudnych decyzji. Daj, aby?my zrozumieli siebie nawzajem. Udziel nam tych darów, których udzieli?e? aposto?om, dzi?ki którym zrozumia?y ich wszystkie narody. Aby?my siebie nawzajem wys?uchali, zrozumieli; a dalej Twoj? wol? przyj?li i j? wype?nili. Amen. - Usi?d?my - ko?czy.
- Spotkanie nie powinno trwa? d?u?ej ni? godzin?, mo?e uda si? szybciej, ale chc? da? szans? na wypowiedzi pa?stwa - mówi ksi?dz Naumowicz do ponad 150 osób na sali. Jako pierwsz? postanowi? rozwi?za? kwesti? muzeum ks. Jarz?bowskiego które przeniesione zosta?o do Lichenia. Prawie natychmiast pojawi?y si? pierwsze w?tpliwo?ci: - Kto wam da? prawo o tym decydowa?, dlaczego to od nas zabiera??! - s?ycha? kolejne g?osy z sali. - Kto wyda? tak? decyzj?? Dlaczego nic nie by?o o tym wiadomo, nikt nic nie mówi?? Polonia w desperacji domaga si? wyja?nie?. Stopniowo przybywa wi?cej ludzi, wraz z nimi kolejne historie i kolejne pytania. Niektóre odpowiedzi budz? silne niezadowolenie . Gdy ksi?dz mówi, ?e przeniesione do Polski muzeum to w?asno?? Zgromadzenia, publika reaguje krzykiem. W Licheniu obejrzy je miliony osób, a w Fawely Court robi?o to jedynie 400.

Krótka historia dobrych pomys?ów

Polacy przekrzykuj? siebie nawzajem jak i trójk? ksi??y. Atmosfera staje si? coraz gor?tsza, niektórym p?kaj? nerwy. Inni zabieraj? g?os, by ucisza? reszt?. M?ody cz?owiek w okularach przeciws?onecznych wkracza ostro do akcji krzycz?c: - Nie zachowujmy si? jak Polacy! Oburzeni starsi chc?, by mu zabra? mikrofon. Inni maj? pytania do Marianów. Pyta? jest wiele. Przed?u?aj?ce si? rozmowy powoli wystawiaj? cierpliwo?? zakonników na prób?. Zaplanowany porz?dek rozmów poleg? na samym pocz?tku, a ko?ca nie wida?. Prawo do sprzeda?y jest. Marianie s? w?a?cicielami, maj? zatem prawo pozby? si? maj?tku. Czemu nie przekaza? innemu zakonowi? - pyta jedna z pa?. - Mo?e kto? inny b?dzie lepiej gospodarzy?, jak wy nie umiecie? Czemu si? najpierw nie zapyta?? Co z po?wi?ceniem ludzi, którzy pracowali tu ochotniczo na samym pocz?tku? 60 osób tu by?o, przynajmniej, i to nie tylko Polaków - mówi trz?s?cym si? g?osem weteran II wojny ?wiatowej. Nie da si? jako? tego zatrzyma?, tej sprzeda?y? - pytaj? inni. Niestety, zatrzyma? si? ju? nie da - mówi ksi?dz Pawe? Naumowicz - ale jeste?my otwarci na propozycje i projekty. Mo?na je sk?ada? do 27 czerwca. Je?li kto? s?dzi, ?e ma dobry realny pomys?, to my go wys?uchamy. Wa?ne by by? oparty na jaki? podstawach finansowych. Czy organizacje polonijne dysponuj? takimi pieni?dzmi? Nie s?dz?. Zjednoczenie Polskie ma podobno jak?? propozycj?, ale z tego co wiem, nawet ich tu dzi? nie ma.

Milioner wyj?ty z kapelusza

Marianie nie bior? pod uwag? przek?adania terminu sk?adania ofert o kolejne kilka miesi?cy, co zaproponowa? jeden z uczestników spotkania. - Skoro dowiedzieli?my si? o sprzeda?y tak pó?no, to mo?e mo?na przesun?? termin przynajmniej o sze?? miesi?cy - pyta? z nadziej? w g?osie. Chc?c ocali? o?rodek, Polonia musia?aby dzia?a? szybko, ale to da?oby jej mo?liwo?? opracowania jakiego? planu ratowania tego miejsca. - Przesuni?ie termminu spowodowa?oby spadek warto?ci o 10 mln funtów - mówi ks. Naumowicz. Na sali ?miech. - Mo?e si? jako? ich uda przekona?? - debatuje przy wej?ciu do sali dwóch panów, s?uchaj? rozmów i pal? papierosy. - Mo?e si? opami?taj?, jako? to b?dzie, tylko trzeba zebra? te pieni?dze - dodaj?.
- Od podj?tych postanowie? nie b?dzie ust?pstw - podkre?laj? Marianie. Kolejne osoby zadaj? pytania, jednak?e spotkanie przed?u?one przez determinacj? wielu osób nieuchronnie dobiega ko?ca. G?os zabiera jeszcze jedna osoba. Przedstawia si? tak: przedsi?biorca, deweloper, mi?o?nik sztuki. Z?o?y? ju? oficjaln? ofert? kupna maj?tku. Chce zmieni? Fawley Court, stworzy? miejsce, które pozostanie dost?pne dla Polaków za darmo, utrzyma? tradycje, powi?kszy? ko?ció?, wyremontowa? niszczej?ce zabudowania. Mo?e jak?? scen? da?oby si? wybudowa?, nawet operow?, jak si? uda. Sprawi?, by miejsce od?y?o, ale i zacz??o na siebie zarabia?, bo to jedyna szansa na jego utrzymanie. Ma do?wiadczenie, pomys? i ?rodki. Publiczno?? jest zachwycona.
- Czy mam wasze poparcie? - pyta Jan ?yli?ski, a sala reaguje gromkimi brawami. Wszyscy odetchn?li z ulg?, cho? jeszcze nic nie jest przes?dzone. Jego oferta b?dzie rozpatrzona, Marianie na pewno wezm? pod uwag? z?o?one publicznie przez Jana ?yli?skiego obietnice. Spotkanie ko?czy si? nieco pó?niej, pomimo protestów i nierozwianych w?tpliwo?ci.
- Przykro mi. Nie mo?emy odpowiada? na nast?pne setki pyta? - przerywa ks. Naumowicz. Trzej ksi??a wstaj? równocze?nie wypowiadaj?c formu?? na zako?czenie: Chwa?a Ojcu i Synowi i Duchowi ?wi?temu.

Polonia odpowiada bez przekonania. Cz??? podesz?ych wiekiem ludzi wychodz?c komentuje spotkanie: - Na co to ca?e gadanie by?o, jak i tak to sprzedadz?. Cz?owiek nic tu ju? nie zrobi. Po co to by?o?

Miko?aj Skrzupiec



Autor: Anna R?czkowska i Piotr Dobroniak
Niedziela, 18. Stycze? 2009
?ród?o: www.nowyczas.co.uk


OFICJALNE POTWIERDZENIE:
- Tak, mog? oficjalnie potwierdzi?, ?e w po?owie grudnia ubieg?ego roku Fawley Court zosta? sprzedany po do?? d?ugich negocjacjach, bo trwa?o to od kwietnia. Od momentu wystawienia posiad?o?ci na sprzeda? by? to czas o?miu miesi?cy. W tym czasie nie pojawi?y si? niestety ?adne konkretne i powa?ne, godne rozwa?enia propozycje ze strony Polonii, wi?c posiad?o?? zosta?a sprzedana na rynku nieruchomo?ci. Niemniej jednak do ko?ca tego roku pozostajemy w Fawley Court, gdzie b?dziemy starali si? w miar? normalnie funkcjonowa?, przyjmowa? go?ci przyje?d?aj?cych tutaj, chc?cych skorzysta? z o?rodka, czy te? ró?ne grupy, które chcia?yby skorzysta? z naszych pomieszcze?. Ten czas te? pozwoli nam spokojnie przygotowa? si? na spakowanie wszystkich rzeczy i przeniesienie cz??ci naszej dzia?alno?ci do Londynu, na Ealing.

POZOSTANIE SYMBOL:
- Ja rozumiem, ?e to miejsce jako symbol dla Polonii jest wa?ne. Jest zwi?zane z histori?, szczególnie emigracji powojennej, która tutaj przyjecha?a i st?d - my?l? - ?e te emocje si? bior?. Natomiast faktycznie jest to symbol, który [funkcjonuje] na zasadzie pomnika, bo naprawd? to miejsce nie jest wykorzystywane przez ludzi. Rozumiem, ?e te? nie ma takiej potrzeby. Nie mieli?my przez te lata grup polskich cz?sto tu przyje?d?aj?cych. My?l?, ?e emocje bior? si? te? z pewnej niemocy, ?e ludzie sami nie wiedz?, po co im to miejsce jest potrzebne. Jako symbol, jako pewien znak? Wi?c jako symbol w historii pozostanie. Jest wiele miejsc utraconych przez Polaków na przestrzeni dziejów. Gdzie? tam we Francji, w Pary?u, w ogóle na ?wiecie i one symbolem pozostaj?, symbolem pewnej obecno?ci, znaku, ?e w tym miejscu mieszka? Cyprian Kamil Norwid czy Adam Mickiewicz. Te miejsca ju? nie s? polskie. Siedziba rz?du emigracyjnego, tutaj w Londynie, zosta?a sprzedana, co nie znaczy, ?e to miejsce, gdzie rz?d by?, nie jest pewnym symbolem obecno?ci rz?du emigracyjnego w Londynie.

BRAK SKRUPÓ?ÓW:
- To by?o dla mnie znamienne, ?e od, powiedzmy, wakacji nie pojawia?y si? ?adne artyku?y w gazetach. Nie mia?em ?adnych telefonów, ?adnych emaili, ?adnych rozmów, które by?yby jako? tam oskar?aj?ce nas. My?l?, ?e te? emocje si? nieco wyciszy?y. Wa?ne jest to, ?e je?li si? podejmuje pewn? decyzj?, która dla nas i przez nas zosta?a naprawd? bardzo dobrze rozeznana, to potrzeba konsekwencji w jej realizacji. I my w tym byli?my konsekwentni.

Pewnie, ?e ludzie tutaj b?d? si? ze mn? nie zgadza?. Ja to rozumiem i przyjmuj?, natomiast stara?em si? w tych wszelkich artyku?ach, które pisa?em czy wywiadach, których udziela?em jeszcze w czasie sprzeda?y posiad?o?ci, wyja?nia? na podstawie dokumentów, jak sprawa finansów wygl?da?a. Mam t? ?wiadomo??, ?e przez dwadzie?cia kilka ostatnich lat, czyli od momentu zamkni?cia szko?y, a nawet i wcze?niej - szko?a zosta?a zamkni?ta z tego powodu, ?e zarówno nie by?o ju? finansów jak i ch?tnych polskich uczniów - czyli od pocz?tku lat 80., ta posiad?o?? by?a przez nas utrzymywana, poprzez nasz? prac?, poprzez prowadzenie tego o?rodka. Jestem tutaj prze?o?onym od o?miu lat i naprawd? przez te osiem lat nie do?wiadczy?em ?adnej pomocy, która by?aby bezinteresowna, ?e kto? przyszed? i da? znaczn? ofiar? na to, ?eby ten o?rodek móg? funkcjonowa?. Je?li takiej pomocy do?wiadczy?em w kilku przypadkach, to akurat od Anglików, a nie od moich rodaków.

 Komitet Obrony Dziedzictwa Narodowego Fawley Court, , e-mail: savefawley@hotmail.com
netBOX - Systemy internetowe